Napisz do nas

Aktualności

Nie osądzaj, nie komentuj. Pomóż! Możesz uratować komuś życie!

Dla Pauliny Pacygi i Joanny Buraczek pracujących z bezdomnymi w terenie streetworkerek z Towarzystwa Pomocy im. św Brata Alberta w Gdańsku taki dzień, jak wtorek, 6 grudnia, to codzienna praca. Ale tym razem towarzyszył im Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds społecznych i Wojciech Bystry, prezes Towarzystwa Pomocy im. św Brata Alberta.

Nie tylko przeżyjesz

– Bezdomni to też mieszkańcy Gdańska i są pod moją opieką. Jest grudzień, idą mrozy, razem z pracownikami towarzystwa jesteśmy na gdańskich ulicach – tłumaczy Piotr Kowalczuk. – Chcemy namówić osoby bezdomne, żeby przyszły do noclegowni, kiedy nadejdą mrozy, bo mogą stracić życie. To jest pierwszy komunikat, kolejny jest taki: nie tylko przeżyjesz, chcemy ci podać rękę, żebyś wyszedł z bezdomności. Pomożemy ci poradzić sobie z nałogami, pomożemy znaleźć pracę, nawet mieszkanie.

Zimowy “patrol” odwiedził 6 grudnia kilka miejsc, w których żyją i nocują bezdomni w Gdańsku Śródmieściu: śmietniki, zakamarki na podwórzach, rozmawiał też z osobami spotkanymi na ulicy. Wszystkim proponowano pomoc, informowano, gdzie jest najbliższa noclegownia.

– Po ponad trzech latach pracy z bezdomnymi mamy w głowie mapę, gdzie i kto przebywa – mówi Joanna Buraczek. – „Naszych” bezdomnych już znamy, sprawdzamy regularnie, w jakim są stanie, czego im potrzeba i cały czas zachęcamy do kontaktu z pracownikiem socjalnym, do skorzystania z noclegowni. Z nowymi rozmawia się inaczej, zwykle pytamy, skąd są, czy czegoś potrzebują, zapoznajemy się.

– Jesteśmy pierwszym kontaktem, łącznikiem między nimi i placówką czy pracownikiem socjalnym – dodaje Paulina Pacyga. – Reakcje osób bezdomnych są różne: wycofanie, niepewność, lęk, rzadziej agresja. Ale po kilku razach nasze rozmowy wyglądają inaczej.

Odstaw flaszkę, wybierz życie

W 2015 roku streetworkerki dotarły do 163 osob żyjących na ulicy, wśród których większość to mężczyźni. Najwięcej jest osób między 41 a 50 rokiem życia (35 osób) i 51-60 lat (49 osob), ponad stu bezdomnych to osoby zameldowane w Gdańsku.

– Dzięki pracy naszych pań stworzyliśmy mapę miejsc niemieszkalnych – mówi Wojcieh Bystry. – Korzystają z niej i dodają swoje miejsca Straż Miejska i Policja biorąc również odpowiedzialność za tych ludzi. Taka mapa przydaje się szczególnie w sytuacjach trudnych, na przykad podczas dużych mrozów, kiedy trzeba do tych osób dotrzeć, sprawdzić czy żyją, czasem zabrać do noclegowni.

Osobom trwającym w bezdomności ulicznej trudno pomóc, najważniejsza praca to ta, która doprowadzi w końcu do tego, że skorzystają z pomocy. Kiedy bezdomny już dotrze do noclegowni, na miejscu dostanie nie tylko to, co najpotrzebniejsze: nocleg, posiłek, ubranie, kąpiel. Do pracy z nimi gotowi są także terapeuci uzależnień czy pracownicy socjalni.

– I o tym mówimy na ulicy – dodaje prezydent Kowlaczuk. – Przyjdźcie, bo noclegownia to też pomoc w zerwaniu z nałogami, szansa na pracę i mieszkanie. Tylko tę flaszkę trzeba odstawić.

– I mamy sukcesy – mówi Wojciech Bystry. – Po kilku latach pracy z osobą bezdomną udaje się ją z tej bezdomności wyprowadzić. Nasi podopieczni podejmują pracę, pomagamy im w załatwieniu mieszkania.

Nie osądzaj, zadzwoń po służby

Zima to szczególnie trudny czas dla osób bezdomnych żyjących na ulicy.

– Mamy dużo sygnałów od mieszkańców Gdańska, że gdzieś leży bezdomny, że potrzebna jest pomoc – mówi prezes Bystry. – Ale najlepiej od razu dzwonić na Policję lub Straż Miejską, te służby są na takie interwencje przygotowane.

– Mam ogromną prośbę do mieszkańców Gdańska – dodaje Piotr Kowalczuk. – O to, aby nie czekać z reakcją, z telefonem kiedy widzimy bezdomnego wymagającego pomocy. Nie osądzajmy, nie krytykujmy, po prostu pomóżmy w najprostszy sposób, dzwoniąc gdzie trzeba. W ten sposób możemy komuś uratować życie.

Skip to content